CUDA EUCHARYSTYCZNE – „MILCZĄCY” BÓG, KTÓRY CHCE NAM COŚ POWIEDZIEĆ
MYŚLI ŚWIĘTYCH O EUCHARYSTII
„O kapłani, pozostańcie hostią z Hostią. Nasze życie nie ma sensu, jeśli nie jesteśmy ofiarami. Bez tego ciągłego dzieła upodobnienia się do Jego Ofiary (victimatio) nasze kazania są tylko słowami rzucanymi na wiatr. Serce kapłana, które nie krwawi z Jezusem, nie jest sercem kapłana” (błogosławiony Edward Poppe)
PREZENTACJA CUDÓW EUCHARYSTYCZNYCH W DZIEJACH KOŚCIOŁA ŚWIĘTEGO
Kategoria Cudu Eucharystycznego:
1. Krew wypływająca z Hostii Świętej, wizja Dziecięcia Bożego.
2. Uniżenie się stworzeń przed Najświętszym Sakramentem.
1. W 1171 roku w Ferrarze miał miejsce Cud Eucharystyczny. Dokonał się on w Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego. Ojciec Piotr z Werony – przeor kanoników regularnych – odprawiał Mszę Świętą. W momencie łamania Hostii Konsekrowanej, wytrysnęła z Hostii Krew i duże krople osiadły na sklepieniu kaplicy. Hostia, nie tylko nabrała krwawego koloru, ale zgromadzeni na Mszy Świętej zobaczyli też na Niej postać Dziecięcia. Są liczne dokumenty potwierdzające ten cud. Pierwszy już datowany jest w 1197 roku
Najbardziej znaczącym dokumentem, potwierdzającym cud z Ferrary jest bulla papieża Eugeniusza IV z 30 marca 1442 roku. Ten dokument odwołuje się do źródeł historycznych i świadectw wiernych.
2. W Rimini, miasteczku nad Adriatykiem, znajduje się kaplica zwana Tempietto (Mała świątynia). Ta kaplica, położona jest obok Sanktuarium św. Antoniego. Upamiętnia ona Cud Eucharystyczny. Św. Antoni nazywany był przez współbraci „młotem heretyków”, bowiem w swoich kazaniach przeciwstawiał się różnym herezjom. Jego kazaniom towarzyszyły cuda i jednym z nich jest tzw. cud z Rimini. Jak zapisano w najstarszych biografiach świętego cud ten powtórzył się kilkakrotnie (np. w Tuluzie i w Bourges we Francji). Był rok 1222 lub 1223 ( inne źródła podają rok 1227). Ten cud jest opisany w tzw. Benignitas. Św. Antoni wskazywał w swojej homilii na prawdziwą obecność Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Po wygłoszeniu kazania przez św. Antoniego podszedł do niego Bonovillo. Był on związany z katarami, heretykami, którzy nie wierzyli w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w Eucharystii. Bonovillo zaczął dyskutować ze świętym, chcąc podważyć przedstawione przez niego prawdy wiary. Św. Antoni potrafił jednak mądrze wybrnąć ze stawianych mu zarzutów. W końcu Bonovillo stwierdził: przejdźmy do czynów i powiedział: Jeśli tobie Antoni uda się ukazać za pomocą cudu, że w Komunii Świętej jest prawdziwe Ciało Jezusa Chrystusa, zrezygnuję z moich przekonań i przyjmę naukę Kościoła katolickiego. Święty Antoni zgodził się na eksperyment, a zrobiono tak: przez trzy dni trzymano mulicę heretyka w zamknięciu, nie dając jej ani jeść ani pić. a potem położono przed nią pachnące siano. Św. Antoni natomiast po odprawieniu Mszy Świętej wziął w dłonie Hostię Konsekrowaną (inne źródła podają, że św. Antoni umieścił Hostię w monstrancji. Są obrazy, które tą scenę pokazują w różny sposób) i udał się –wraz z procesją na spotkanie z heretykiem, który trzymał mulicę. Wydarzenie miało miejsce na dużym placu targowym (dzisiaj jest to plac Trzech Męczenników). Bonovillo – kiedy św. Antoni zbliżał się do mulicy –położył przed zwierzęciem siano. Mulica zaczęła to siano łapczywie jeść. Kiedy św. Antoni stanął w pobliżu zwierzęcia poprosił o chwilę ciszy i następnie wypowiedział modlitwę: „Z mocy i w imię Stworzyciela, którego ja, choć niegodzien trzymam w dłoniach, mówię do ciebie, zwierzę i nakazuje podejść pokornie i oddać Mu należną cześć” Antoni nie skończył jeszcze mowy, gdy mulica odeszła od siana, uklękła i przesuwając się klęcząco do świętego opuściła łeb aż do ziemi, adorując Pana w Najświętszym Sakramencie. Bonovillo wyrzekł się swoich błędnych przekonań i stał się gorliwym katolikiem. Stał się nawet współpracownikiem św. Antoniego.
ROZWAŻANIE
1. Francuski pisarz epoki oświecenia– Wolter, bardzo wiele wysiłku włożył, aby przeciwstawiać się wierze katolickiej. Przedstawiałem już wcześniej historię uzdrowienia Anny Lafosse, która cierpiała na upływ krwi i została w cudowny sposób uzdrowiona w czasie procesji Bożego Ciała. Świadkiem tego był Wolter, bo napisał W liście do pewnej pani, że bez emocji, a nawet wzruszenia był naocznym świadkiem cudu, mającego miejsce 31 maja 1725 r. w paryskiej parafii św. Małgorzaty.
Jak sam też napisał:
„Wydarzenie to przyprawiło mnie o cienki blichtr pobożności, mnie, który służy Bogu tak samo byle jak, jak i diabłu”.
2. W dzisiejszych czasach bardzo wielu ludzi widziało płaczące (czasami krwawymi łzami) figurki Matki Bożej, wydzielanie oleistego płynu z obrazów i ikon, cud wirującego słońca i inne niezwykłe zjawiska. Bardzo podobnie, jak to było u Woltera, ludzie ci widzieli cud, a tak naprawdę nie zrobił on na nich większego wrażenia, bo gdyby tak było weszliby oni na drogę nawrócenia, a tak się nie stało. Co jest tego przyczyną? Dlaczego ludzie dzisiaj są tak obojętni na znaki z nieba, jakby nic się nie stało?
3. Współczesny człowiek zadufany w sobie, liczy wyłącznie na siebie i swoje pomysły. Wydaje mu się, że wszystko wie i ma nieograniczone możliwości. Człowiek buduje w sobie pychę i nie przepadkiem Matka Boża apeluje do nas, abyśmy Boga postawili na pierwszym miejscu.
4. Aby, zachwycić się Bogiem i Jego cudami trzeba stać się pokornym, a nade wszystko czystego serca. Jeśli nad naszymi sercami „zawiesiła się ciemna chmura”, która jest wytworem rozrosłej –do monstrualnych rozmiarów –pychy i wszelkich grzechów, to nie tylko żyjemy w „swoim światku” izolowanych ideologii, a nie obiektywnej prawdy, ale także jesteśmy smutni, pogrążeni w rozpaczy, wszystko wydaje się byś dla nas beznadziejne. Jeśli te ciemne chmury odejdą, Światło Boże –Jezus Chrystus, rozświetli nasze serca będące w mrokach ciemności. Staniemy się radośni i pełni pokoju. Staniemy w prawdzie, a nie w okowach zgubnych ideologii. Zachwycimy się Bogiem i cuda będą na nas robić wrażenie.
5. MODLITWA
Panie Jezus Chryste wpatruje się w Ciebie, w Twoją Świętą Obecność w Chlebie Życia. Patrzę na Ciebie, a widoczny dla moich oczu ciała jest tylko niewielki opłatek. Cóż on znaczy w stosunku do przepychu otaczających mnie ozdób ludzkich?
A jednak....odkrywam, że ten niewielki opłatek to tylko postać, a tak naprawdę stoję przed TWOIM OBLICZEM. TEN CHLEB TO TWOJE PRAWDZIWE CIAŁO I KREW i jest ono też swoistym „oknem” za którym rozpościera się niezwykle bogaty, a jakże przepiękny świat nadprzyrodzony. To nie jest tylko świat duchowy, bo przecież Ty Jezu żyjesz i zmartwychwstałeś i masz prawdziwe ciało. Chcesz, abym zobaczył Cię jak uczniowie idący do Emaus, chcesz abym zobaczył Cię jako Dziecię – jak w tym opisywanym wyżej cudzie, chcesz, abym karmił się „owocami życia”, które rosną na Drzewie Krzyża. Przynaglasz mnie do tego, abym upadł na kolana przed Tobą –prawdziwym Bogiem– skoro to czynią nawet zwierzęta.
6. MYŚLI O EUCHARYSTII
Bóg utaił się w prostym, zwyczajnym chlebie i w taki a nie inny sposób, chce się z nami spotykać na adoracji Najświętszego Sakramentu. Pan zrobił to zapewne celowo, i wiele przyczyn uzasadnia – ten zaskakujący człowieka –zamysł Boga. Jedną z nich jest to, że Pan zobaczył –i „przeraził się –ludzi o zniekształconych obliczach. Ci, którzy zostali stworzeni jako istoty duchowo-cielesne –po grzechu pierworodnym – zachowują się tak, jakby byli istotami cielesnymi z uśpioną duchowością lub ledwie co „obudzoną” sferą duchową. Niektórzy żyją wręcz tak, jakby byli istotami tylko cielesnymi.
Lekarstwem na przesadę lub nadmiar czegoś jest restrykcja i ograniczenie. Lekarstwem na brak czegoś jest uzupełnienie. Okazuje się, że Chleb Życia i adorowanie Go jest także doskonałym lekarstwem na chorobę dysharmonii duchowo– cielesnej.
Nasze wpatrywanie się w bardzo ubogi materialnie (jako postać) Chleb, zdecydowanie różni się, od spoglądania na świat, który nas wabi przepychem bogactwa materialnego. Nadzwyczajny pomysł Boga, aby być z nami w Chlebie Życia jest swoistym „ujarzmieniem” naszej pobudzonej zmysłowości i drogą, aby stawać się „ubogim w duchu” (Mt 5, 3).
Dlaczego adoracja Najświętszego Sakramentu winna być praktyką duchową, na którą poświęcam wiele czasu? Nie tylko dlatego, aby cały swój czas oddać Bogu – i to jest rzeczywiście ważne – ale i dlatego też, abym został uleczony z choroby: „uśpionej duchowości”. Kto poświęca dużo czasu na adorację Najświętszego Sakramentu, wie, że ożywia się jego życie duchowe. Moje serce jakby „budzi się ze snu” i zaczynam żyć pełnią życia. Wracam do harmonii uporządkowania mojego życia duchowo– cielesnego. Więcej, Bóg w tym moim uporządkowanym człowieczeństwie chce przebywać – daje mi Ducha Świętego, moje serce zaczyna wypełniać niebiański pokój, staję się pełny życia – także w wymiarze materialnym. Bóg przywraca ład w moim życiu, mój umysł oświetlony jest Światłem Prawdy. Po wejściu w Tajemnicę Krzyża jawi mi się nowy świat Tajemnicy Zmartwychwstania i Zesłania Ducha Świętego. O dziwo, w tym nowym świecie spotkam przyjaciół, którzy – wydawało się, że byli tak daleko –Maryję, św. Józefa, świętych i cały świat nadprzyrodzony.
ABY TAK SIĘ STAŁO MUSZĘ POŚWIĘCIĆ WIELE CZASU NA ADORACJĘ NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU.
Przysłowie łacińskie mnie poucza: „gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo...” (kropla drąży skałę nie siłą, lecz ciągłym padaniem...”
O jakże błogosławiony jest czas – poświęcony na adorację Najświętszego Sakramentu. Tu serce się kruszy i otwiera na Boga. Oto powraca wiara. Zaczynam z Drzewa Krzyża spożywać owoce – lekarstwo.Z jednej strony ono „ujarzmia” moją cielesność, z drugiej zaś strony „budzi” się moja duchowość.
TO WSZYSTKO DOKONUJE SIĘ STOPNIOWO, A ADORACJA NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU JEST NADZWYCZAJNYM LEKARSTWEM ODNOWY MOJEGO CZŁOWIECZEŃSTWA.
TU PRZED NAJŚWIĘTSZYM SAKRAMENTEM STAJĘ SIĘ SZCZĘŚLIWYM CZYLI BŁOGOSŁAWIONYM.
Orędzie dnia:
"I dzisiaj wieczorem jestem wam, drogie dzieci, w sposób szczególny wdzięczna, że tu jesteście. Czcijcie bezustannie Najświętszy Sakrament Ołtarza. Ja jestem zawsze obecna, kiedy wierzący oddają Mu cześć. Wtedy otrzymują łaski wyjątkowe."
15.03.1984, Marija - Medziugorje